Niezredagowana skarga antymonopolowa Nieuszczelniona: wewnętrzne dokumenty Google pokazują strony AMP przynoszące wydawcom 40% mniejsze przychody
Opublikowany: 2021-10-28W grudniu 2020 r. informowaliśmy o nowym pozwie antymonopolowym przeciwko Google, który twierdził, że AMP został stworzony w celu odepchnięcia wydawców od „header bidding”. Jest to mechanizm reklamowy, który pozwala witrynom kierować swoje zasoby reklamowe przez kilka giełd reklam i sprzedawać miejsce temu, kto zaoferuje najwyższą cenę. W tym czasie było jasne, że były to niepokojące zarzuty dotyczące wydajności AMP i sposobu, w jaki Google może go używać do utrudniania licytacji nagłówka, ale wiele kluczowych części skargi zostało zredagowanych.
Pełny tekst nowo niezredagowanej skargi, którą w zeszłym tygodniu otworzył sędzia federalny, odwołuje się do badań z wewnętrznych dokumentów Google. Stwierdza, że wewnętrzna komunikacja Google zidentyfikowała licytowanie nagłówków jako „egzystencjalne zagrożenie”. Skarga twierdzi, że Google dławił reklamy inne niż AMP, aby zapewnić AMP „miły wzrost porównawczy”:
Po uszkodzeniu zgodności AMP z określaniem stawek nagłówka Google wszedł na rynek fałszywie, mówiąc wydawcom, że przyjęcie AMP skróci czas ładowania strony. Ale pracownicy Google wiedzieli, że AMP tylko poprawia „medianę wydajności”, a strony AMP mogą w rzeczywistości ładować się wolniej niż inne techniki optymalizacji szybkości wydawców. Innymi słowy, pozorne korzyści płynące z krótszego czasu wczytywania wersji strony AMP buforowanej przez Google nie były prawdziwe w przypadku wydawców, którzy projektowali swoje strony internetowe pod kątem szybkości. Niektórzy wydawcy nie przyjęli AMP, ponieważ wiedzieli, że ich strony faktycznie ładują się szybciej niż strony AMP.
Korzyści z szybkości reklamowane przez Google były również przynajmniej częściowo wynikiem ograniczania przepustowości przez Google. Google skraca czas ładowania reklam innych niż AMP, dając im sztuczne jednosekundowe opóźnienia, aby dać Google AMP „przyjemny wzrost porównawczy”. Ograniczanie reklam innych niż AMP spowalnia określanie stawek nagłówka, które Google wykorzystuje następnie do oczerniania określania stawek nagłówka za zbyt powolne. „Ustalanie stawek nagłówka może często zwiększać opóźnienia stron internetowych i powodować luki w zabezpieczeniach, gdy jest wykonywane nieprawidłowo”, fałszywie twierdził Google. Wewnętrznie pracownicy Google borykali się z „jak [publicznie] usprawiedliwić [Google] spowolnienie czegoś”.
Niezredagowane zgłoszenie stwierdza również, że wewnętrzne dokumenty pokazują, że strony AMP przyniosły wydawcom o 40% mniejsze przychody:
Google dał wydawcom faustańską ofertę: (1) wydawcy, którzy korzystali z funkcji Header Bidding, zobaczyliby, że ruch do ich witryny gwałtownie spadł z Google, tłumiąc ich pozycję w wyszukiwarce i przekierowując ruch do wydawców zgodnych z AMP; lub (2) wydawcy mogliby zastosować strony AMP, aby utrzymać przepływ ruchu, ale zrezygnowaliby z konkurencji giełdowej w określaniu stawek nagłówka, co dałoby im więcej pieniędzy na podstawie wyświetlenia po wyświetleniu. Każda z opcji była znacznie gorsza od opcji dostępnych dla wydawców przed wprowadzeniem przez Google AMP. Jak gorszy? Według wewnętrznych dokumentów Google, 40 procent mniej przychodów na stronach AMP.
Skarga zwięźle podsumowuje powód, dla którego wielu wydawców czuło się pod groźbą, aby przeznaczać zasoby programistów na rozwój swoich witryn internetowych, oraz dlaczego Google był w stanie wymusić tę kwestię pomimo powszechnej krytyki projektu AMP. Opisuje również, w jaki sposób antykonkurencyjna taktyka Google i kontrola nad rynkiem w zasadzie zniechęcają małych wydawców:
Bezpośrednie dowody potwierdzają monopol firmy Google na rynku sieci reklam graficznych. GDN pobiera wysokie, dwucyfrowe prowizje w wysokości co najmniej 32 procent od transakcji reklamowych, co według źródeł publicznych jest dwukrotnością „standardowej stawki” w innych branżach. Wewnętrznie firma Google przyznaje, że jej opłaty są bardzo wysokie i że może ich żądać ze względu na swoją siłę rynkową. Na przykład w wewnętrznej rozmowie z 2016 r. dyrektorzy Google skomentowali, że sieci reklamowe Google zarabiają „DUŻO pieniędzy” na swojej prowizji i przyznali, że robią to, ponieważ po prostu „możemy”. „Mniejsze puby nie mają alternatywnych źródeł przychodów” — wyjaśnił jeden z pracowników Google, odnosząc się do braku opłacalnych konkurencyjnych sieci reklamowych dostępnych dla jego klientów.
Pozew, prowadzony przez prokuratora generalnego Teksasu Kena Paxtona i dziewięciu innych stanowych prokuratorów generalnych, również ujawnia szereg programów o kryptonimie. Projekt NERA jest najbardziej podstępnym spośród nich i takim, o którym wydawcy powinni wiedzieć:
Projekt NERA był pierwotnym planem Google, aby stworzyć zamknięty ekosystem z otwartego internetu. Dokumenty Google ujawniają, że motywem Google było „skuteczne naśladowanie otoczonego murem ogrodu w otwartej sieci [abyśmy] mogli chronić nasze marginesy”. Dla Google otoczony murem ogród Projektu NERA oznaczał dwie rzeczy: kontrolowanie projektu przestrzeni reklamowej wydawców, a następnie zmuszanie tych wydawców do sprzedawania swojej przestrzeni reklamowej wyłącznie za pośrednictwem produktów Google. Zgodnie z wewnętrznymi dokumentami Google strategia ta pozwoliłaby Google na pobieranie jeszcze wyższych opłat za pośrednictwo. Pracownik Google trafnie opisał ambicje Google związane z Projektem NERA, przyznając, że Google chce „uchwycić korzyści płynące ze ścisłego „operowania” nieruchomością… bez „posiadania” nieruchomości i stawiania czoła wyzwaniom związanym z tworzeniem nowych produktów konsumenckich”. Pseudonim Google dla tego otoczonego murem planu ogrodu brzmiał „nie jest własnością, ale jest obsługiwany” lub „NOBO” w skrócie.
W skardze zarzucono również, że Facebook i Google zmówiły się w celu manipulowania aukcjami nagłówka, a także innymi praktykami antykonkurencyjnymi.
Google nie odpowiedział jeszcze na zarzuty dotyczące AMP, ale opublikował odpowiedź dla Departamentu Sprawiedliwości, nazywając skargę „głęboko wadliwym pozwem, który nie pomoże konsumentom”. Post próbuje obalić „podejrzaną skargę” DOJ, demonstrując, jak łatwo jest zmienić domyślną wyszukiwarkę na różnych urządzeniach.
Na początku tego roku, dyrektor ds. polityki gospodarczej Google, Adam Cohen, odniósł się do twierdzeń, że AMP został zaprojektowany w celu osłabienia funkcji Header Bidding, mówiąc, że został stworzony we współpracy z wydawcami i innymi firmami technologicznymi, aby przyspieszyć ładowanie stron internetowych i poprawić komfort korzystania z urządzeń mobilnych .
„AMP obsługuje szereg opcji zarabiania, w tym określanie stawek nagłówka. Wydawcy mogą korzystać z technologii AMP i Header Bidding razem, jeśli zechcą” – powiedział Cohen. „Korzystanie z nagłówka stawek nie wpływa na rankingi wyszukiwania wydawców.
Projekt AMP nie odpowiedział oficjalnie na zarzuty zawarte w niezredagowanej skardze. W 2019 r. Google przekazał zarządzanie projektem Fundacji OpenJS, co sceptycy okrzyknięci „przeważnie bezsensownym ubiorem”. W sierpniu 2021 r. były członek Komitetu Doradczego AMP, Jeremy Keith, w swoim ogłoszeniu o rezygnacji zajrzał za kulisy projektu. „Stało się dla mnie jasne, że AMP pozostaje produktem Google, z tylko podzbiorem elementów, które można nawet uznać za open source” – powiedział Keith.
Na początku AMP nie był produktem przyjaznym dla użytkownika. Poważnie obciążała wydawców i była ostro potępiana przez zwolenników otwartej sieci. W gorliwym dążeniu Google do skłonienia wydawców do przyjęcia AMP, firma zaczęła intensywnie inwestować w opracowywanie wtyczek do WordPressa, które ułatwiłyby korzystanie z jej produktów. Ponad 500 000 witryn WordPress korzysta teraz z oficjalnej wtyczki AMP.
Skarga Departamentu Sprawiedliwości twierdzi, że firma Google: wykorzystywanie pozycji mniejszych wydawców, którzy nie mają innych możliwości uzyskania przychodów. Identyfikuje AMP jako narzędzie praktyk antykonkurencyjnych i ujawnia żwawe inicjatywy, takie jak Project NERA, które nie mają na uwadze najlepiej pojętego interesu wydawców. jakiś Projekt, który miałby na celu zbudowanie „ogrodzonego murem ogrodu w otwartej sieci”, nie wydaje się szczególnie uzupełniać demokratyzującego publikowania. Dotarcie do sedna tych obaw powinno być priorytetem dla społeczności WordPressa i powinno zainspirować większą kontrolę nad głównymi projektami prowadzonymi przez Google.

